Adopcja – trudny temat

Pośród setek wykonanych badań diagnostycznych, setek zrobionych testów owulacyjnych i ciążowych, gdzieś tam dojrzewa myśl o najtrudniejszym wyborze – o adopcji. W Polsce to jeszcze drażliwy temat, z pewnością nie tak popularny jak na zachodzie. Dla sporej liczby par to ostateczność, dla niektórych niemożność dokonania innych wyborów, a jeszcze inni boją się, że ciężko im będzie pokochać cudze dziecko. Mówią na nie cudze, bo własne jest dla nich potomkiem z krwi i kości, a nie tylko becikiem wziętym z kolejnej placówki opiekuńczej.

Do adopcji trzeba być przygotowanym. Psychicznie i fizycznie. To czasem przerażająca i długotrwała procedura, w której najmniejsze zdenerwowanie może okazać się dla pary wyrokiem. Szczęście, jakim jest dla nich macierzyństwo to zasługa osób trzecich – psychologów, opiekunów z ośrodka albo sędziów. To oni decydują, czy chętny do adopcji może być potencjalnym rodzicem. Niekiedy ich opinie bywają krzywdzące, zarówno dla pary, jak i dziecka skierowanego do przysposobienia. Nie mają pojęcia, co czują odrzuceni kandydaci. Inną kwestią jest szereg testów, papierów i przygotowanie ze strony ośrodka. W każdym z nich inna procedura i inna osoba przyjmująca wniosek. Kolejną rzeczą istotną jest wiara. Problemy z adopcją mogą mieć rodzice niewierzący, lub wyznający inną wiarę, niż katolicyzm. Dla nich droga adopcyjna w Katolickich Ośrodkach jest zamknięta.

Zastanawia mnie na jakich zasadach podejmuje się decyzję o możliwości adopcji malucha, lub innej osoby nieletniej. I czemu odrzuca rodziców, którzy rzeczywiście chcą mieć dziecko i dać jakiemuś zagubionemu maluchowi dom, uważając ich za niezdolnych do powierzenia opieki. Ze strony opiekunów zawsze pada podstawowe pytanie – Czemu chcecie adoptować? Subtelności, jak i współczucia  w tym przekazie brak, a potencjalnym rodzicom bardzo ciężko o tym mówić. Lata leczenia, nieudanych prób i straty wprowadziły w ich życie nerwowe zachowania, a te z miejsca ich dyskwalifikują.

System adopcyjny jest nieco upośledzony. Nikt nie pyta, co naprawdę się czuje i rzadko bierze pod uwagę narastającą w obliczu wielu pytań traumę. Stawia się tylko wymagania. Także inne w każdym ośrodku. Biedni, zdaje się, są pozbawieni szans na adopcję, bo wmawia im się że nie mają odpowiednich warunków, aby zapewnić dziecku byt. Czy Dom Dziecka ma warunki, aby zapewnić mu byt? Raczej średnie. Dzieci w Domach Dziecka gnieżdżą się niekiedy jedno na drugim. W wielu z nich brak pieniędzy, ubrań i środków do życia a porządnym i normalnym ludziom odmawia się szczęścia, bo ich portfele są zbyt małe, by utrzymać nowego domownika. W czym haczyk?

Z pewnością Państwo chce dobrze dla wszystkich dzieciaków, które zostały porzucone i na nowo potrzebują ciepła domowego ogniska. Nie zawsze idzie to jednak w parze z trudnymi procedurami i czasem dziwnymi warunkami przysposobienia. Jakby nikt nie zauważał tego, co najważniejsze. Chęci i potrzeby miłości wszystkich potencjalnych rodziców adopcyjnych. Kto zatem nie dojrzał do podjęcia odpowiedzialnych decyzji – rząd, czy bezdzietna para pragnąca potomstwa?

 

Kreator stron internetowych - przetestuj